Witam. Przed chwilą, podczas pracy mój komputer włączył wygaszacz ekranu. Po wybudzeniu go z niego, widziałem czarny ekran, dający się przesunąć kursor i nic więcej- na nic nie reagował, nawet na ctrl+alt+del.
Poczekałem kilka minut i postanowiłem go wyłączyć przyciskiem przytrzymanym 6 sekund (to jest laptop).
Od tej pory, laptop się uruchamia, MBR ładuje bootloadera (widzę pozostałości błędowe po MBR), lecz zamiast splasha startowego jest ciągle czarny ekran, nic się nie dzieje przez kilka minut.
W BIOS dysk wygląda normalnie, nie wyskakują przy starcie żadne komunikaty- co się dzieje?!
----------------------------
Dziwna sprawa.... żadna z moich płyt z Windowsem nie uruchamia się, tylko bootuje się Linux...
Mam Windowsa 7RC i RTM- nic z tego.
Wirus jakiś? Odpalam właśnie Ubuntu, sprawdzę czy nie ubyło czegoś z dysku i czy w ogóle ten działa...