Skoro więc ta firma decyduje się na stworzenie i wydanie produktu, na pewno ma za sobą jakiegoś rodzaju rozpoznanie na rynku i wiem, że sprzeda tyle kopii programu, żeby się zwrócił.
Tak, ma za sobą rozpoznanie rynku i dlatego już na starcie ceny produktów są wyższe.
Firma musi wyjść 'na swoje' zarabiając konkretną sumę - wie jednak, że zostanie okradziona przez piratów, musi więc zwiększyć cenę dla klientów, którzy na ten produkt się zdecydują. Ludzie tacy jak Ty są jedną z przyczyn wysokiego kosztu oprogramowania, warto zdać sobie z tego sprawę.
5000 potencjalnych klientów - masz rację tylko i wyłącznie zakładając, że to rzeczywiście potencjalni klienci. Jeśli jednak te 5000 osób i tak nie kupiłoby tego programu, dla firmy nie ma to żadnego znaczenia (oprócz tego, że ich rozwiązań używa więcej osób i jest ono dzięki temu bardziej popularne).
A jak firma wpompowała kupę kasy w coś, co nie jest w stanie się obronić, to cry me a river. Jakoś inni dają sobię radę.
Wręcz przeciwnie, ma to duże znaczenie i przedstawiłem już wcześniej argumentację.
Jedni dają sobie radę, a inni bankrutują przez ludzi jak Ty.
Pracy mechanika, podobnie jak przedmiotów, nie da się skopiować. Gdyby mechanik mógł zrobić copy paste na kolejny miliard samochodów, które dzięki temu naprawiłyby się w jednej chwili - nie byłoby to w porządku wobec niego, ale jednak diametralnie zmienia sposób spojrzenia na sprawę. To już nie jest zła kradzież, tylko nadużycie. Jeśli mechanik jest dobry, to zawsze znajdzie ludzi, którzy z chęcią zapłacą za jego pracę, a uciekinierów powinien mieć wliczonych w koszty.
A praca programistów bierze się znikąd? Z kopiowania poprzednich projektów czy jak? Ułożą puzzle w 10 sekund, a reszta zrobi się sama?
Są różne formy pracy i otrzymywania z niej profitów - praca programistów trwa długi czas, ale jej zwrot nie jest natychmiastowy. Obliczony jest na wyprodukowanie wielu egzemplarzy, które przyniosą zysk.
Załóżmy, że każdy użytkownik nielegalnego oprogramowania przerzuca się na darmowe programy. Nagle linux i gimp stają się większością narzucającą standardy. Czy to byłoby dobre dla MS i Adobe?
Nie obchodzi mnie czy to jest dobre dla MS lub Adobe. To firma jak każda inna i wolny rynek powinien decydować czy utrzymają się, czy nie. Jeśli zbankrutują na własne życzenie (wypuszczając zbyt drogie lub kiepskie jakościowo produkty) - nie będę za nimi płakał.
Rzecz w tym, że kradzież zaburza tutaj całą sytuację - jest wypaczeniem podstawowych idei, prawa do własności - złodziejstwo niezależnie od jego formy powinno być zdecydowanie karane. Tutaj nie ma wolnego rynku i walki na jakość produktów - piraci zmieniają układ sił.
Czy wydawcy książek dostają profity od każdego jednego wypożyczenia książki? Jeśli tak, to spoko. W przeciwnym wypadku - biblioteka kupuje książkę od wydawcy i udostępnia jej treść każdemu zainteresowanemu, który tej książki kupować nie musi.
Ktoś kupuje program i umieszcza go w internecie. Inne osoby go ściągają.
Analogia całkiem niezła.
Pomieszało Ci się co nieco.
Wydawców książek można porównać tutaj do tych producentów oprogramowania, którzy wypuszczają jeden program w dwóch wersjach - darmowej i płatnej. To licencja wskazuje czy dana osoba powinna zapłacić, czy może użytkować program za darmo - zależy to tylko od woli wykonawcy. Przykładem może być IrfanView - jedni muszą za niego płacić (firmy), inni nie (użytkownicy prywatni).
Dokładnie tak samo jest z wydawcami książek - oni zamierzają zarobić na czytelnikach, ale nie mają nic przeciwko ograniczeniu własnych zysków przez darmowe wypożyczanie książki w bibliotece.
Czy się im to bardziej opłaca, czy nie - nie wiem i nie obchodzi mnie to - to ich sprawa ...
Rzecz w tym, że oni zgadzają się na udostępnianie ich dzieł - gdyby było inaczej, byłbym przeciw bibliotekom naruszającym prawa wydawców tak samo jak przeciw piractwu.
A piractwo w świecie muzyki to już głębsza historia. Gdzie ci głodujący artyści? Oni po prostu muszą wykarmić rzeszę hien wokół. Ale można inaczej. Spójrzcie na Ghosts od NIN. Udostępniony za darmo w internecie, i tak był kupowany.
A poza tym zawsze można iść na koncert czy do kina i w ten sposób zadośćuczynić za kolekcję mp3 czy divxów
Widzisz - z tymi hienami jest różnie.
Istnieją hieny 'obowiązkowe' (podatki, cła, urzędy, itp.), są też hieny 'nieobowiązkowe' (pośrednicy najróżniejszej maści).
Pierwszego gatunku hien szczerze nie znoszę - najgorsze jest to, że muzycy nie mogą ich w żaden sposób ominąć, to wszystko jest obligatoryjne - muszą płacić haracze niezależnie od tego co robią.
Działalność drugiego gatunku hien to już wola artystów - a jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz ...
Muzycy mogą zaryzykować i próbować sprzedać produkt samemu, dystrybuować go innymi niż standardowe źródłami, chociażby zainwestować spore pieniądze we własną wytwórnię, itp. - tylko czy to się opłaci, czy to się zwróci? Nie wiadomo
Wielu artystów woli skorzystać ze sprawdzonych rozwiązań, zdecydowanie bezpieczniejszych - w ten sposób kupują sobie pewien rodzaj spokoju.
Jeśli się na tym przejechali - no cóż ... mogli zaryzykować (i tam również mogli stracić
).