Content Distribution Regulation by Viewing User, bo tak nazywa się najnowszy patent Microsoftu jest rewolucyjny w swoim założeniu i niebawem będzie wykorzystywany przez Kinecta. Już teraz jednak wzbudza sporo kontrowersji i na pierwszy plan wysuwa się pytanie: czy faktycznie się sprawdzi. Na czym dokładnie polega jego założenie?
Idąc do kina na dowolny film mamy 2 wyjścia: albo kupić bilet indywidualny albo grupowy. Bez względu na opcję, zawsze dotyczy ona określonej liczby osób. Inna sprawa to udanie się do wypożyczalni bądź zakupienie go tymczasowo poprzez streaming. W takiej sytuacji trudno stwierdzić ile osób faktycznie ogląda film, dzięki czemu cenę wypożyczenia można rozbić na przykład wśród znajomych. I choć nie było dotychczas z tego tytułu protestów ze strony wydawców, to okazuje się, że i tę formę oszczędności ze strony klientów można ograniczyć. Wszystko ma rozpocząć się wraz z wprowadzeniem do Kinecta wspomnianego już Content Distribution Regulation by Viewing User. W praktyce urządzenie za pomocą kamery i czujników ruchu będzie identyfikować ilość osób siedzących przed ekranem, co wymagać będzie dodatkowej opłaty za pobranie filmu. Jeśli wykupiliśmy pakiet jednoosobowy, a Kinect namierzy osobę towarzyszącą, to najzwyczajniej nie oglądniemy oczekiwanego obrazu, dopóki nie uiścimy stosownej opłaty.
Trzeba przyznać, że pomysł faktycznie nie brzmi zbyt optymistycznie dla klientów. Na pewno w pierwszej kolejności pojawi się wśród użytkowników Xbox Live za Oceanem. Twórcy tłumaczą to chęcią walki z piractwem, jednak zapewne niejeden czytelnik pomyśli, że pewna granica zostaje powoli przekraczana. Co sądzicie o tej formie walki z piractwem?
Źródło: Eurogamer