Na Microsoft spadła fala krytyki za to, jak firma podchodzi do prywatności użytkowników oraz “szpiegowania” ich za pomocą systemu Windows 10. Okazuje się, iż amerykański gigant opracowuje nowy projekt, który pozwoli użytkownikom lepiej zarządzać swoimi danymi oraz zebranymi, wrażliwymi informacjami. Na czym więc polega projekt Bali? Informacji póki co jest niewiele, ale dają one dość jasny obraz tego, czego dokładnie możemy spodziewać się po tym pomyśle.
Za rozwój oraz opracowywanie całej koncepcji projektu Bali odpowiada specjalny zespół Microsoft Research Team – póki co inżynierowie pracują w ukryciu, jednak zapewne późniejsze, testowe wersje narzędzie zostaną udostępnione dla szerszego grona użytkowników.
Całość opiera się na koncepcji odwrotnej prywatności. Co to oznacza? Konkretniej chodzi tu o prostą zasadę. Jeśli użytkownik posiada informacje, to zachowuje prywatność – jeśli jednak firma lub dany podmiot posiadają wybraną wiedzę na temat danego użytkownika, a sam użytkownik o tym nie wie, wtedy też mamy do czynienia z odwróconą prywatnością. Microsoft chce ograniczyć ostatni z opisywanych procederów do absolutnego minimum.
Wszystkie informacje generowane przez użytkownika mają być przechowywane w ramach projektu Bali – w jednym, specjalnie utworzonym miejscu. Co ciekawe, Microsoft ma nawet zezwolić na udostępnianie wybranych danych i ich… monetyzację. Nie wiadomo jednak, jak to wszystko będzie działało w praktyce. Sposób podejścia do prywatności od strony Microsoftu jest nieco inny niż ma to miejsce chociażby w przypadku Google czy Facebooka – obie wymienione marki pozwalają na przeglądanie zebranych informacji, jednak dają nad nimi bardzo małą kontrolę.
Projekt Bali jest obecnie na początku drogi, która kończy się oczywiście na setkach tysięcy komputerów z systemem Windows na całym świecie. Aby uzyskać dostęp do testów należy posiadać specjalne zaproszenie, tak więc bez „znajomości” się nie obejdzie.
Kolejne plotki na temat tej funkcjonalności powinny jednak trafić do sieci w najbliższych miesiącach.