We czwartek informowaliśmy, że Windows 10 otrzyma aż siedem różnych wersji. Będą się one różnić między innymi sposobem przeprowadzania aktualizacji. Podczas gdy klienci biznesowi korzystający ze specjalnych licencji będą mogli wybrać, kiedy zainstalować aktualizacje, użytkownik domowy prawdopodobnie będzie zmuszony do instalacji łatki, gdy ta się pojawi.
Mary Jo Foley – wieloletnia obserwatorka Microsoftu, powołując się na własne źródła informuje, że za aktualizacje w Windows 10 będą odpowiedzialne aż trzy usługi – Current Branch, Current Branch for Business oraz Long Term Servicing Branch. Ich dostępność będzie zależna od wersji systemu.
Użytkownicy korzystający z Windows 10 Home będą zmuszeni do korzystania z CB (Current Branch). Oznacza to, że każda dostępna aktualizacja będzie musiała być zainstalowana w systemie. Użytkownik nie będzie miał możliwości opóźnienia instalacji aktualizacji czy wybrania tylko niektórych komponentów. Oczywiście zawsze można wyciągnąć przysłowiowy kabel od internetu, jednak nie o to w tym chodzi. Windows 10 Home pozbawiony będzie zatem możliwości wyboru – instalowane będą wszystkie funkcje i poprawki – czy nam się to podoba, czy nie.
W przypadku Windows 10 Pro do wyboru będą dwie usługi – CB oraz CBB (Current Branch for Business). Działanie tej pierwszej już znamy. Druga pozwoli natomiast wybrać odpowiedni moment na przeprowadzenie aktualizacji. Użytkownicy będą także mogli zdecydować, skąd mają być pobierane nowe łatki – z Windows Update for Business lub z Windows Server Update Services.
Licencja Windows 10 Enterprise umożliwia natomiast pełną dowolność w wybraniu usługi aktualizacji. Dostępne są wszystkie trzy opcje. Ta ostatnia (Long Term Servicing Branch) pozwala na pełną dowolność w przeprowadzaniu aktualizacji. Administratorzy będą mogli zdecydować, które łatki mają zostać zainstalowane, a które nie.
Microsoft nie ustosunkował się jeszcze do powyższych doniesień.