Gdy ujawniono nową odmianę “Dziesiątki”, Microsoft ogłosił, że system oznaczony jako “10 S” będzie ograniczony wyłącznie do aplikacji z oficjalnego sklepu Windows, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo. Teraz wiemy, jak ograniczenia wyglądają od strony użytkownika.
Kupując sprzęt z Windows 10 S trzeba zapomnieć o klasycznych programach desktopowych, takich jak CCleaner, OpenOffice, GIMP czy Google Chrome. Oczywiście plik instalacyjny można bez problemu pobrać z internetu, jednak jego uruchomienie nie będzie możliwe.
Uruchamiając instalator otrzymamy komunikat:
“W celu zapewnienia odpowiednich zabezpieczeń i wydajności w systemie Windows 10 S są uruchamiane tylko zweryfikowane aplikacje ze Sklepu”.
Windows 10 S – próba instalacji aplikacji spoza oficjalnego sklepu
Czy ograniczenie da się obejść? Owszem, ale jedynie poprzez aktualizację do Windows 10 Pro. Ta oczywiście nie jest darmowa, chociaż w internecie pojawiły się instrukcje jak dokonać upgrade’u bez opłat.
Microsoft zdecydowanie chce mieć większą kontrolę nad oprogramowaniem instalowanym na systemach Windows. Pozostaje pytanie, jak szybko i jak wielu deweloperów zdecyduje się na przeniesienie swoich aplikacji do dystrybucji przez oficjalny sklep Windows.
Surface Laptop to pierwsze urządzenie z nowym systemem, które trafiło do sprzedaży. Wysoka cena (za podstawowy model trzeba zapłacić prawie 5000 zł) oraz brak możliwości wymiany komponentów z pewnością przyczynią się do ograniczonego popytu, przynajmniej w Polsce. Wkrótce na rynku pojawią się jednak notebooki innych firm, a wtedy Windows 10 S będzie zyskiwał na popularności. Mniej zaawansowani użytkownicy mogą czuć się rozczarowani, gdy po zakupie nowego komputera okaże się, że nie mogą zainstalować ulubionego odtwarzacza filmów czy programu do optymalizacji systemu, gdyż nie ma go w sklepie Windows.
Źródło: Instalki